Brak strategii, znikoma ilość regulacji prawnych oraz dopiero raczkująca współpraca między innowacyjnymi przedsiębiorstwami i samorządami – to największe wyzwania, przed którymi stoją polskie miasta na drodze wdrażania koncepcji Smart City.
Panel dyskusyjny: „Smart City, elektromobilność, cleantech, żeby żyło się lepiej” odbył się podczas Forum Innowacji w Tarnowie.
Panel poprzedziła prezentacja Koncepcja otwartych innowacji, strategia i cele projektu Sieć Otwartych Innowacji przygotowana przez Dorotę Adamowicz – brokera technologii z Agencji Rozwoju Przemysłu S.A. W trakcie wystąpienia omówione zostały szczegóły programu, który ma na celu wspieranie rodzimych innowacji zarówno na poziomie ich powstawania, jak i ich późniejszego transferu. Dorota Adamowicz przedstawiła dwa podstawowe modele innowacji: zamknięty i otwarty . W tym pierwszym proces powstawania innowacji zachodzi wewnątrz przedsiębiorstwa, w drugim zaś korzysta się z know-how i doświadczeń innych podmiotów. I właśnie otwarte modele innowacji są wspierane przez Agencję Rozwoju Przemysłu. Wśród korzyści płynących z wykorzystywania otwartego modelu innowacji Dorota Adamowicz wymieniła min. redukcję kosztów, dodatkowy dochód ze sprzedaży technologii, komplementarność zasobów oraz multiplikację technologii i tworzenie standardów. Po stronie minusów wskazała ryzyko i koszty transakcji oraz nakłady koordynacyjne. Właśnie w związku z wciąż wysokimi kosztami uruchomiony został specjalny program dotacji, który obejmuje zarówno usługi doradcze oraz zakup technologii. Konsulting jest refundowany do 85 %. Natomiast maksymalna subwencja na zakup technologii może wynosić 200 000 euro.
Otwierając dyskusję Katharina Arnold-Rokita stwierdziła, że w Polsce trudno doszukać się jednolitej strategii realizacji koncepcji Smart City. Ponadto moderatorka odwołała się do ostatnich rankingów Smart City konstatując z pewnym rozżaleniem, że wśród metropolii jedynie Warszawa znalazła się w pierwszej setce. Nieco lepiej sytuacja wygląda w zestawieniu mniejszych miast, gdzie uplasowały się zarówno Gdynia, jak i Gdańsk oraz Kielce. Tym bardziej zaskakujące może być, że wg Arnold-Rokity, w warszawskim ratuszu wciąż nie powołano właściwego wydziału ds. Smart City. Zwróciła również uwagę na to, że idea inteligentnych miast ma być odpowiedzią na zanieczyszczenie, przeludnienie i stres, które w nadmiarze występują we współczesnych metropolii.
Smart City ma być drogą do realizacji postulatu stworzenia możliwie najlepszych warunków do życia – zauważył Stanisław Kuta. Do tej pory w Polsce usiłowano wprowadzać tzw. dyfuzyjny model rozwoju – najpierw rozwój metropolii, a następnie mniejszych ośrodków. Wg profesora Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Tarnowie ów model nie zdał do końca egzaminu. Obecnie realizowany jest program zrównoważonego rozwoju. Wg Kuty jednym z koniecznych warunków sukcesu wizji Smart City jest synergia między instytucjami centralnymi a miastami i gminami. Badacz nie jest jednak przekonany, czy ta synergia de facto zachodzi.
Sławomir Kopeć zauważył, że nie można utożsamiać koncepcji Smart City ze sztampowymi rozwiązaniami powielanymi w wielu miastach. Badacz AGH dodał również, że istotną bolączką jest obecnie brak sprzężenia programów Smart City z samymi mieszkańcami. Jego zdaniem oni też mogą być dostarczycielami wartościowych rozwiązań dla miast. Istotny jest też wymiar edukacyjny, którym powinny zostać objęte również władze samorządowe.
– Dopóki wszystkie elementy miejskiego ekosystemu nie będą powiązane, nie będzie szans na inteligentne miasta – spuentował Kopeć.
Michał Wekiera skoncentrował się przede wszystkim na mobilnym aspekcie Smart City. Zauważył, że istotną kwestią jest kompatybilność usług mobilnych na terenie różnych miast. Przedstawiciel Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego przyznał, że mobilność ma wiele do zaoferowania, np. inteligentną infrastrukturę drogową. W ramach tej ostatniej użytkownicy dróg i pojazdów mają być informowani np. o korkach, przejazdach karetek, wolnych miejscach parkingowych, itp. Komunikować mają się również same pojazdy. Wg Wekiery można liczyć na to, że będzie ciszej i bezpieczniej. By jednak można było realizować śmiałe przedsięwzięcia niezbędne są regulacje prawne.
Właśnie w przedmiocie legislacji do słów poprzednika nawiązał mecenas Witold Chmarzyński. Prawnik jest zdanie, że stanowienie prawa byłby skłonny pozostawić w gestii samorządów. Powołał się na przykład jednej z regulacji dotyczącej strefy czystego transportu wprowadzonej na krakowskim Kazimierzu. Pomimo tego, że ta uchwała rady miasta została oskarżona, to jest to kazus, na którym warto się wzorować i eliminować wcześniejsze błędy. Zdaniem Chmarzyńskiego wprowadzanie tego rodzaju stref na terenie miast jest nieuniknione, jeśli przyjrzeć się tendencjom zachodnioeuropejskim. Podkreślił, że strefy czystego transportu powinny być prerogatywą samorządów. Niestety innych regulacji prawnych ciągle brakuje poza przegłosowaną w ubiegłym roku ustawą o elektromobilności.
Andrzej Oliński zasugerował, że ważnym katalizatorem Smart City może być gromadzenie i agregacja danych. Przetworzone informacje trafiałyby docelowo do mieszkańców znacznie usprawniając ich życie w mieście.
Katharina Arrnold-Rokita postawiła trudne, jak się okazało, pytanie, jak miasta mają finansować działania związane ze Smart City?
Odpowiedź na to pytanie nastręczyła panelistom niemałych kłopotów i nie potrafili wskazać jednoznacznych rozwiązań. Sławomir Kopeć nadmienił jednak, że niezbędne są ramy prawne oraz przekonanie samych miast, by spełniały pewne warunki infrastrukturalne. Np. bez sieci 5G dyskusja o inteligentnej komunikacji pozostanie bezprzedmiotowa. Kończąc dyskusję badacz z AGH zaapelował o większą przestrzeń do działania dla mieszkańców oraz zacieśnić współpracę zarówno z obywatelami, jak i przedsiębiorcami oferującymi inteligentne technologie.